Recenzja filmu

Traffic (2000)
Steven Soderbergh
Michael Douglas
Benicio del Toro

Kronika pewnej wojny

Na ekrany polskich wszedł właśnie <a href="fbinfo.xml?aa=11165" class="text"><b>"Traffic"</b></a>, zdecydowanie jeden z najważniejszych zeszłorocznych obrazów amerykańskich, który nie dość, że
Na ekrany polskich wszedł właśnie "Traffic", zdecydowanie jeden z najważniejszych zeszłorocznych obrazów amerykańskich, który nie dość, że otrzymał 4 Oscary, to w sumie odebrał ponad 40 nagród filmowych przyznawanych przez różne stowarzyszenia krytyków, dziennikarzy i członków branży. Zrozumiałe jest zatem, że "Traffic" przez dystrybutora zapowiadany jest jako najbardziej oczekiwana premiera tego roku. Czy tak jest naprawdę? Zapraszam do lektury poniższego tekstu. Film Soderbergha, który powstał na podstawie mini serialu telewizyjnego, opowiada o walce z kartelami narkotykowymi, którą prowadzą policjanci zarówno w USA, jak i w Meksyku. Nie jest to jednak typowy obraz sensacyjny. Fabuła przedstawia nam bowiem historie różnych bohaterów, których losy powiązane są, co prawda ze sobą, ale nie przez znajomości, czy sympatię, ale właśnie przez narkotyki, bowiem osoby te albo zajmują się ich dystrybucją, albo zwalczaniem, bądź też zwyczajnie ćpają. Mamy więc Helenę Ayala (Catherine Zeta-Jones), piękną Europejkę, której mąż Carlos zostaje oskarżony o przemyt kokainy i trafia do aresztu. Opuszczona kobieta, przywykła do otaczającego ją luksusu, bardzo szybko zdaje sobie sprawę, iż zawdzięczała go nielegalnym interesom, a ponieważ nie chce żyć w biedzie sama nawiązuje kontakty z kartelem narkotykowym i postanawia kontynuować "rodzinne interesy". Poznajemy Roberta Wakefielda (Michael Douglas), senatora i sędziego, który przez prezydenta zostaje wyznaczony na szefa wydziału zwalczającego narkotyki. Niestety, w tym samym czasie nasz bohater dowiaduje się, że jego córka Caroline jest uzależniona od kokainy. Obserwujemy również działania policjantów, którzy starają się powstrzymać wzrastający wciąż przemyt, wśród nich jest Javier Rodriguez Rodriguez (Benicio Del Toro), Meksykanin, który w swoim kraju walczy z kartelami, ale w pewnym momencie dowiaduje się, że tak naprawdę jest przez handlarzy wykorzystywany. Nie próżnują również policjanci w USA. Aresztują Carlosa Ayala, stawiają przed sądem, ale na własnej skórze przekonują się, że przemytnika łatwiej aresztować i skazać. Powyższy opis dość wiernie oddaje formułę filmu Soderbergha. "Traffic" to bowiem umiejętne powiązanie wielu wątków, które składają się na przekonujący i rzeczywisty obraz walki z meksykańskimi kartelami narkotykowymi, która w USA toczy się już od wielu lat. Efekt ten uzyskano dzięki temu, iż widzom pokazano nie tylko, jak to ma miejsce w wielu innych produkcjach, działających w słusznej sprawie stróżów prawa, ale również w wiarygodny sposób sportretowano samych handlarzy i przemytników. Uniknięto przy tym, co niestety częste w amerykańskich produkcjach, pompatyczności i ckliwości, której zbyt duża dawka może zepsuć nawet najlepszy film. W rezultacie powstał obraz, który z powodzeniem można nazwać fabularyzowaną kroniką wypadków mających miejsce podczas wzmożonej aktywności policji w walce z handlarzami. Wrażenie takie potęguje sam sposób realizacji filmu. Zdjęcia są bowiem niejednokrotnie kręcone z ręki, użyto różnych rodzajów taśmy filmowej, a wszystkie sceny pokazujące wydarzenia w Meksyku nakręcono w taki sposób, że zachowują one klimat charakterystyczny dla kina dokumentalnego, czy nawet pół amatorskiego. Żeby jeszcze bardziej urealnić pokazywane wydarzenia i wzmóc siłę oddziaływania na widownię "Traffic" został praktycznie pozbawiony ścieżki dźwiękowej. Owszem jest w nim muzyka, która ilustruje poszczególne wydarzenia, ale jest ona używana w sposób bardzo oszczędny, a sama jej forma daleko odbiega standardowej muzyki filmowej. Niewątpliwie największą zaletą obrazu Soderbergha jest jednak aktorstwo. Na plan pierwszy wybija się tutaj oczywiście Benicio Del Toro, który za rolę w "Trafficu" otrzymał Oscara dla najlepszego aktora drugoplanowego, ale i pozostali artyści wywiązali się z powierzonych im kreacji w sposób bardzo dobry bowiem wszyscy grali bardzo naturalnie, prawdziwie i starali się pokazać swoich bohaterów takimi jakimi są w rzeczywistości. A więc handlarz narkotyków to nie tylko znienawidzony przestępca, ale również kochający mąż i ojciec, a zwalczający przemytników policjant może okazać się zdrajcą i sprzedawczykiem. "Traffic" daje do myślenia. Po projekcji długo można jeszcze zastanawiać się nad tym filmem, mimo że tak naprawdę nie mówi on o niczym, o czym nie wiedzielibyśmy wcześniej. Skorumpowani politycy, nieuczciwi stróże prawa, bezlitośni szefowie karteli i pomysłowi przemytnicy, ale obraz Soderbergha nie jest typowym dla kina amerykańskiego. Ten film tak naprawdę nie ma końca, bowiem widz doskonale zdaje sobie sprawę, że wydarzenia, które przed chwilą obejrzał to zaledwie maleńki wycinek otaczającej nas rzeczywistości, w której walka z handlarzami narkotyków trwa nadal i wszystko wskazuje na to, że będzie to walka, która nigdy się nie skończy. "Traffic" warto obejrzeć. Dawno już nie było na naszych ekranach filmu, który w sposób tak daleki od taniej sensacji ukazywałby wojnę narkotykową. Nie należy się jednak nastawiać na obraz, który "wgniecie nas w fotel". "Traffic" to bardzo dobry film, ale kinematografia światowa może poszczycić się większymi osiągnięciami. Nie oznacza to oczywiście, iż obraz Soderbergha nie jest wart zobaczenia. Staram się jedynie przestrzec wszystkich, którzy od wielu miesięcy oczekiwali polską premierę "Trafficu" i spodziewają się swoistego objawienia artystycznego. Nic takiego nie nastąpi. Obraz Soderbergha to solidne kino, które jednocześnie jest doskonałym dowodem na to, że to co zachwyca Amerykę, nie zawsze "powala na kolana" Europę.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jak chcesz. Kiedy chcesz. Gdzie chcesz. Przez telefon w 10 minut. Reklama jednego z towarzystw... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones